sobota, 13 kwietnia 2013

Mieszkanie

       Historia jak z Mężem zdobyliśmy mieszkanie.




Jeszcze byliśmy w narzeczeństwie, mieliśmy dość mieszkania z Rodzicami. Nie mogliśmy doczekać się własnych "czterech ścian". Raz ja przyjeżdżałam do niego raz on do mnie. Takie początki wspólnych dni. Chyba prawie wszyscy to przeżywają w swoim życiu. W sierpniu mięliśmy się pobrać i nasuwało się pytanie gdzie zamieszkamy?
Jedną z opcji było zamieszkanie z moi Rodzicami. Po przemyśleniu wcale nam to nie pasowało. Rodzice mają 3 pokoje, duży pokój (w nim moi rodzice), mniejszy pokoik (w nim mój Brat) i trzeci wcześniej mój pokój (drugi Brat- jeszcze mały, ale wiadome było, że po mnie przejmie pokój).
Więc siłą rzeczy gdzie byśmy się pomieścili?
Mieszkanie u Teściów też było mi nie po nosie z różnych względów. Przede wszystkim chcieliśmy wylecieć z gniazda, być wolni, poczuć się niezależnymi, zacząć własne dorosłe życie.

Pamiętam jak w moim (jeszcze) pokoju mówiłam do mojego Narzeczonego, że już nie mogę się doczekać jak będziemy razem mieszkać. Pamiętam, że byłam wtedy bardzo przejęta i podekscytowana.




 Była jeszcze jedna z opcji mieszkania. Moja Babcia mieszka sama w 3-pokojowym mieszkaniu.
Postanowiliśmy z nią porozmawiać czy się zgodzi na taki układ, że po ślubie się wprowadzimy (Babcia jest bardzo pobożna).
Babcia sie zgodziła, ale jakoś dziwnie to przyjęła. Jakby się bała. Pamiętam, że po tej rozmowie nic nie wiedziałam, nie byłam pewna na czym stoję. Dopiero potem okazało się że moglibyśmy mieszkać, ale na jej warunkach.
Zarabialiśmy wtedy mało, bo dopiero zaczynaliśmy karieru, że tak napiszę, zawodowe. Ja byłam kelnerką, a Narzeczony pracownikiem hali. Może bała się, że nie będziemy płacić rachunków?
Nie wiem. Źle się czułam z myślą, że mamy tam mieszkać na jednym pokoiku.
Moja Babcia bardzo lubi gości. Mój Wujek (czyli jej syn) często wówczas przyprowadzał swoją córkę, żeby Babcia się nią zajęła. Babcia ma też działkę, na którą często chodzi. Jest osobą lubiącą rządzić. Jak każdy ma swoje wady, ale wady które mi przeszkadzają. Po co się więc męczyć?
Czułam w sercu, że tak na prawdę nie chcę tam mieszkać i być  pod jakaś presją.

Mimo wszystko bardzo chcieliśmy razem zamieszkać. Byliśmy nawet skłonni zamieszkać mimo wszystko z moja Babcią. Przemykała też w głowie myśl, że Babcia się zmieni jak będzie z nami.
Mięliśmy "palące pragnienie" mieszkania razem. Żyliśmy marzeniem.

Pewnego dnia przyjechał Narzeczony. Oznajmił, że jego Wujek chce nam kupić mieszkanie.
O RANY!!!!!!! CO??????????????
Nie mogłam w to uwierzyć.
To była prawda!
 Pamiętam, że cała byłam roztrzęsiona i pełna niedowierzania. Ale też zachwycona i  szczęśliwa, że nasze marzenie się spełniło.

Za parę dni Narzeczony pojechał ze swoimi Rodzicami i Wujkiem oglądać mieszkania i kupili Kawalerkę.
Mięliśmy dzięki Wujkowi własne "cztery kąty".

To cudowne uczucie jak coś takiego się dzieje. Ja mówię, że to CUD.
Dzięki temu, że myśleliśmy o tym przez cały czas, stało się to rzeczywistością.
Byliśmy tym pochłonięci. Nic innego nie było wtedy ważne.
To się też nazywa prawo przyciągania, jak jest w filmie "Sekret".


                                    *****************************************

Więcej o różnych aspektach rozwoju osobistego i duchowego znajdziecie na stronie:
 www.zlotemysli.pl

To wydawnictwo ma w swoim zbiorze mnóstwo książek, e booków czy audiobooków do zaoferowania. Książki są często tańsze niż w sklepach tradycyjnych.
Sama też tam zamawiam książki. Polecam.

Mam w swoim zbiorze np. tę pozycję (wszystkie jej tomy) "Prawa Sukcesu" Napoleon Hill:
http://www.zlotemysli.pl/sukcesmalymikrokami,1/prod/6615/prawa-sukcesu-tom-i-i-tom-ii-napoleon-hill.html

Oraz książki R. Kiyosaki o niezależności finansowej (mam prawie wszystkie książki tego wspaniałego autora):
http://www.zlotemysli.pl/sukcesmalymikrokami,1/prod/12330/bogaty-ojciec-biedny-ojciec-robert-kiyosaki-i-sharon-l-lechter.html



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz