środa, 31 grudnia 2014

Nowy Rok


         Nowy roku to możliwość by zacząć wszystko od nowa. 
Choć czas płynie tak samo - szybko, jak wcześniej. Wielu z nas wypisuje lub też wymyśla postanowienia noworoczne. Niestety  niemal każdy i tak nic w nowym roku nie zmienia. "Dziś mi się nie chce, może jutro". "Za ciężkie to dla mnie". "Nie dam jednak rady....." itp. Czy znacie to?



Czy wypisujecie sobie w ogóle swoje cele?
Pytam, bo wiem że większość tego nie robi. A jednak napiszę Wam, że co zapisane to może nie od razu spełnione, bo trzeba jednak włożyć pracę w dążeniu do celu, ale lepiej zapisać niż tylko pomyśleć.
Zapisując cel mamy bardziej wszystko poukładane. Wiemy, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy. Co już zrobiliśmy, a czego jeszcze nie zdołaliśmy. Pisząc swój CEL warto też rozpisać sobie plan działania. Jak do owego celu dojść.

Wielu z nas posiada wielkie marzenia, ale czy do spełnienia?

Im większy CEL (marzenie) tym trudniej go osiągnąć.

Dobra, dobra......piszę to, a sama nie jestem lepsza.
Wiele rzeczy sobie wyobrażałam, ale nie koniecznie się coś spełniło.

Najważniejsze jest się nie poddawać. Nie bać się. Wszelkie zmiany zawsze niosą za sobą swoje konsekwencje. Jeśli my się zmieniamy to i świat w koło się zmieni. Musimy być na to gotowi. Wielu z nas dlatego polega od razu prawie na starcie. A większość ludzi nawet na ten start nie przychodzi. Woli siedzieć w miejscu gdzie siedzieli. Większość z nas boi się zmian. Nie podejmuje ryzyka. I żyje tak do końca swych dni. W przeciętności, bo tak wygodniej.

Podejmij działanie i dąż do swych celów. Tego życzę Ci na nowy rok..... :)

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Przyjaciel


     Jak to jest? Czy warto mieć przyjaciela lub paru przyjaciół? Czy jesteśmy samowystarczalni?
Często ludzie mówią, że dają sobie radę sami. Nie chcą oferowanej pomocy. Są samotnikami.
A czy przypadkiem nie jest tak, że w głębi serca bardzo chcą mieć przy sobie bratnie dusze. Ludzi którzy nas zrozumieją? 


Fikus szydlasty - kwiatek z mojego parapetu, kwitnie cały rok :P


Pisałam już kiedyś posta o samotności (link do niego: http://dobre-mysli.blogspot.com/2013/05/samotnik-pustelnik.html).
Dawno to już było, ale kiedyś byłam taka. Uważałam, że nie potrzebuje ludzi do szczęścia poza mężem, rodziną. Byłam zamknięta i tak na prawdę zagubiona. Jak sobie to przypominam, to zarzekałam się, że nikogo nie potrzebuję, ale w głębi serca, na prawdę bardzo głęboko, była pustka.
Wtedy jeszcze nie rozumiałam potrzeby posiadania kogoś bliskiego.  Kogoś z kim możesz o wszystkim pogadać i możesz na niego liczyć.
Mój mąż jest moim przyjacielem.
Ale nawet on kiedyś mi powiedział, że zostanę sama jak go zabraknie. 

Trzeba mieć dobre stosunki z rodziną i przyjaciółmi. Trzeba otaczać się dobrymi i wspaniałymi ludźmi, których podziwiamy. Których mamy w jakimś stopniu za przykład. Tu dobrze sprawdza się przysłowie : "Z kim przystajesz, takim się stajesz". Czyli jak chcesz na przykład bogactwa, musisz zacząć się zadawać z bogatymi. Niby takie proste. He he.

Przeczytałam ostatnimi czasy wiele książek o tematyce samorozwoju. Bardzo przypadło mi do gustu 16 tomów: "Praw sukcesu" Napoleona Hilla. Bardzo polecam osobą chcącym się rozwijać i uczyć. Jest to swego rodzaju kurs, po którym człowiek zaczyna myśleć co może zrobić, żeby osiągnąć sukces. Warto przeczytać ją kilka razy, bo za każdym razem, jak pisze sam autor, wpadają nowe pomysły do głowy.

Po tej lekturze i wcześniejszych innych o podświadomości, afirmacjach i tych podobnych rzeczach zaczęłam się "modlić" (inaczej mówiąc afirmować). 
http://dobre-mysli.blogspot.com/2013/04/jak-odmawiac-afirmacje.html
http://dobre-mysli.blogspot.com/2013/04/autosugestie.html

"Przyciągam dobrych i pozytywnych ludzi. 
Jestem podziwiana i szanowana...."

Wiadomo, że same myślenie czy powtarzanie nic nie poskutkuje, jeśli nie zrobimy czegoś w kierunku rozwoju. Trzeba działać!
Tak jak ktoś chciałby poznać nowe osoby, a i tak siedział w domu. Teraz owszem można poznać nawet po przez internet kogoś. Jednak nadchodzi czas, że powinno się zobaczyć na żywo tego kogoś. 
Czyli trzeba wreszcie ruszyć te cztery litery i wyjść z domu. 

Ostatnio zaciekawił mnie też Robert Oliński i jego techniki afirmacji. 
Tu podaję link do tego nagrania, gdzie mówi o innym sposobie modlenia się. https://www.youtube.com/watch?v=Gi31toVuljc
 
Nową techniką można sprawiać cuda!
Polega ona na odwracaniu afirmacji. Nie mówimy ich w swoim imieniu tylko w innych. Więcej na ten temat dowiecie się wchodząc na linka powyżej. Krótko i na temat.

Nie np. Ja jestem bogata.....
tylko
Inni uważają, że jestem bogata.....
Inni widza, że przyciągam do siebie pozytywnych i interesujacych ludzi.

Czy to na serio działa?
TAK!
Sama sprawdziłam.
Zaczęły dziać się w koło mnie takie rzeczy jakie chcę żeby się działy. To na razie jest w powijakach jeszcze, ale można żyć jak się chce czy zaplanowało! Nie musimy być zdani na jakiś los. Weźmy swoje życie we własne ręce. Nie obwiniajmy innych za swoje niepowodzenia, weźmy odpowiedzialność za swoje życie. 
Nie udaje mi się, bo............ to ja się nie przyłożyłam, czy to ja się czegoś nie nauczyłam, ja nie wykonałam jakiegoś zadania.  
Nie inni, nie politycy, nie kraj tylko Ty sam jesteś winien swoich porażek.

Wspaniale jest poznawać nowych, fantastycznych ludzi, gdzie po rozmowie okazuje się, że to bratnia dusza.
Dziękuję!!!



niedziela, 9 listopada 2014

Pani Rozkazująca


           Codziennie próbujemy być perfekcyjni. Czasem jednak okazuje się, że polegliśmy na błahej sprawie. Nikt nie jest idealny. I to jest dobre. Przykre sytuacje zdarzają się nam, żeby czegoś nas nauczyć. Im więcej dziwnych i dających w kość sytuacji tym jesteśmy bogatsi w doświadczenia. Jesteśmy twardsi. 



Najgorzej sprawy przemilczeć. Nie wyjaśnione sprawy narastają do olbrzymich rozmiarów i już ciężej się je rozwiązuje. Takie zamiatanie pod dywan kłopotów. To jest złe. 

Nie wolno też się unosić. Lepiej w spokoju i z cierpliwością porozmawiać. Jeśli problem jest olbrzymi to nie rozwiąże się podczas jednej rozmowy. Trzeba czasu, by rana się zagaiła. Ona i tak na zawsze już tam zostanie, ale podczas drugiego podobnego zajścia będziemy na nią przygotowani. Będziemy umieli się bronić. Podobnie jest jak but nas obciera. Potem jak to miejsce się goi to skóra staje się twardsza i bardziej odporna. Tak samo jest z emocjami. Człowiek zraniony znów się podniesie.


Dziś taka historyjka z córką. 
Próbowała wymusić na mnie jakieś posłuszeństwo. 

Podczas toalety miała przy sobie chusteczki higieniczne i nagle je rzuciła w moją stronę. (Córka siusiu robi czasem jeszcze na nocnik w salonie). Po czym chciała, żebym jej je odrzuciła. Ja twardo nie chciałam wykonać tego "polecenia", bo zrobiła to celowo. Zapytałam dlaczego to zrobiła, że przecież te chusteczki są jej teraz potrzebne. Córka zaczęła prawie krzyczeć, że muszę jej podać chustki. Po jakimś czasie to zrobiłam. Co ona na to? Wzięła chustki i się wytarła? Nie! Chustki wylądowały obok niej, w taki sposób, że nie mogła ich znowu sięgnąć. Zaczęła mówić znowu, żebym jej je podała. Wnerwiłam się tym razem, bo wiedziałam dobrze co robi. Sprawdza na ile może sobie pozwolić. Siedziałam wówczas przy komputerze oglądając motywujące filmiki Pana Roberta Olińskiego (można znaleźć na youtube.pl) - POLECAM jak ktoś ma depresję czy nie rozwija się w kierunku jakim chciał. 

Link do jednego z takich filmików: https://www.youtube.com/watch?v=_u0c5nC8_vI

No i dalej, bo odbiegłam od tematu.
Zaczęłam na nią krzyczeć, żeby nie robiła ze mnie swojej służącej. Powiedziałam, że nie podam jej tym razem chusteczek. Ona w ryk. Ja jeszcze przez chwilę siedziałam przed komputerem i wreszcie nie wyrobiłam i wyszłam. Ona płakała, że chce do mamy - zawsze tak robi. Żeby wzbudzić litość moją. Rola rodzica to jest wyzwanie życiowe. Nigdy nie wiesz jak się masz zachować, żeby uczuć dziecka nie zranić. Ale nie wiem czy wiecie, dzieci sprytnie nami manipulują - oczywiście jeśli się im na to pozwoli. Nie to żebym miała dzieci za potworki, ale potworki czasem z nich wychodzą :P
Każda z mam mnie zrozumie.

Dość!
Jakim sposobem załatwiłam małą niezadowoloną pannę? 
Ignorowałam ją. Córka wręcz zgłupiała. Mówiła do mnie, płakała, patrzyła się na mnie, a ja nic. TWARDO! Serce trochę mi się ściskało i już chciałam coś do niej powiedzieć. 
Zwykle tak robię za dużo tłumaczę, a ona i tak chyba mnie nie słucha. Potem krzyczę to córka jeszcze bardziej idzie w zaparte. A dziś taki test ignorancji
Podziałało niewiarygodnie! Stałam w kuchni, ona po jakimś czasie widząc, że ja nie reaguje na nic pobiegła do pokoju i płakała. Nagle zamilkła i przyszła do mnie. I nagle usłyszałam, że chce mnie przeprosić. 
UFFFF podziałało! pomyślałam.
Przytuliła się do mnie i przeprosiła. Potem była już bardzo grzeczna.
 

niedziela, 26 października 2014

Orchidea - jak zachować kwiat?


      Nie jestem ogrodnikiem. Nie chcę się tu wymądrzać. Znam jednak pewien sposób na storczyki....


Z mojego parapetu


Bardzo lubisz Storczyki (Orchidee)? 
Ja też.

Często kupimy je w pełnym rozkwicie, ale po czasie (dłuższym czy krótszym) więdną i usychają i tym samym postanawiamy je wyrzucić. Niektórzy z nas wiedzą, a niektórzy nie, że jest sposób na zachowanie storczyków niemal na wieczność.

Orchidee nie lubią stać w wodzie. Potrzebują niewiele wody, dlatego uważane są za rośliny dobre dla każdego. Nie raz słyszałam, że tego kwiata lubią mężczyźni, bo nie trzeba się o niego zbytnio troszczyć. Nie urażając mężczyzn, bo zdarzają się i kobiety nie mające "ręki" do roślin.
Nawet jak zapomnimy o podlewaniu storczyk kwitnie bardzo długo.
Kiedy roślina nie kwitnie, a jego gałązka uschła odstawmy roślinę do regeneracji w spokojne miejsce.

W storczykach ważne jest by liście były zdrowe i zielone. Jeśli uschną czy zżółkną to kwiata praktycznie można się pozbyć.

Jest jednak sposób na te śliczne i wdzięczne rośliny. Wystarczy doniczkę zalać wodą do pełna i zostawić na godzinę czy dwie. Po tym czasie wodę wylewamy i ustawiamy roślinę w jego stałe miejsce. Ważne jest także to, aby kwiat stał tak jak zawsze, bo nie lubi on zmian.
W ten prosty sposób nasiąknie gleba (substrat) storczyka.
Kwiat pobiera też wilgoć poprzez liście od spodu, dlatego warto zrobić mu "prysznic".


Już po paru dniach zauważymy, że liście stają się zielone i może rosną też nowe młode?
Po jakimś czasie pojawia się też świeża gałązka, która urośnie. Niedługo po tym ukazują się pączki i kwiatek znów nam kwitnie :D

O to chodziło!!!

Jestem w tej kwestii raczej laikiem więc....
Więcej na ten temat znajdziecie tu:
http://www.storczyki.pl/?pokaz=uprawa&dzial=8



niedziela, 28 września 2014

Pan Ślimak


Pan Ślimak Filip się nazywał.
W wielu miejscach zwykle bywał.

Nosiło go w różne strony
Był bardzo zadowolony.

Raz na liściu, raz na trawie siedział.
Wszystko bardzo chętnie zwiedzał.


Pan Ślimak był nieco szalony.
Pokrzykiwał w stronę wrony.

Wrona szybko przyleciała
"O co chodzi?"  - zapytała.

Ślimak trochę zawstydzony.
 Plecami odwrócił się do wrony.

Wrona szybko zrozumiała,
Że na żart się nabrać dała.

 Pokazała swoje szpony.
Ślimak był przestraszony.

Do swej skorupki się schował
I już żartów nie próbował.


sobota, 27 września 2014

Motywujące piosenki


Warto posłuchać, żeby wzmocnić nasze plany i marzenia. Nie poddawaj się po prostu walcz.

Warto spełniać marzenia. Nie tylko swoje, ale i cudze. Warto pomagać w dążeniu do celu innym.








czwartek, 25 września 2014

Wierszyk o Przedszkolaku



Przedszkolak


Tata rano Oliwkę obudził
Trochę przy tym się natrudził,
Bo Oliwka śpiochem była.
Wstawać wcześnie nie lubiła.

Mała Oliwka w końcu wstała
Swoje ciuszki na siebie ubrała.
Małe śniadanko przekąsiła
I do wyjścia gotowa była.

Za rączkę Oliwka tatę złapała
I do przedszkola chętnie gnała.
Buty na kapcie sama przebrała.
Na pożegnanie tacie buzi dała.

W sali z dziećmi się przywitała
Dzień dobry Pani powiedziała.
Śniadanko grzecznie całe zjadła
Na podłodze z dziećmi usiadła.
Potem tańczyła i śpiewała.
Uśmiechniętą buzie miała.
Kredkami zwierzątka rysowała.
Potem klocki układała.

Przy stoliku ładnie usiadła
I obiadek cały zjadła.
Potem rączki swoje umyła.
Taka grzeczna ona była. 

Pogoda ładna była.
Pani wyjście na plac zarządziła.
Z dziećmi Oliwia się ubrała
I na podwórko pognała.

Na placu zabaw się huśtała.
Po drabinkach się wspinała.
Ze zjeżdżalni się ślizgała. 
Trochę z dziećmi się ganiała.

 Potem do sali swej wróciła.
Z dziećmi znowu się bawiła.
Pani bajeczkę przeczytała
I piosenkę zaśpiewała. 

Mama po Oliwkę przyszła,
Oliwka szybko z sali wyszła.
Swoją Panią pożegnała 
Kurtkę i buty ubrała.

 Idąc do domu grzeczna była.
Na czekoladkę zasłużyła.
Mama w kiosku jej kupiła
Oliwka bardzo się cieszyła.



środa, 24 września 2014

Wszystko do nas wraca!!!


Taka ciekawostka:

Mój mąż ostatnio opowiedział mi jak jechał samochodem i widział, jak jakaś babka wyrzuca przez okno swojego auta jakieś śmieci (torebkę po chipsach chyba) i pomyślał: 
"aż Ty babo, jeszcze los Cię ukaże". 

I co się stało? 
Przejechała na czerwonym świetle i fotoradar zrobił jej zdjęcie :D



Pchełka


Pchełka po psie skakała.
Pchełka była bardzo mała,
Pani psa jej nie widziała.
Za uszkiem pieska podrapała.
Pchełka beztrosko sobie żyła.
Szybko duża się zrobiła. 
Piesek ciągle drapał się.
Pani psa zmartwiła się.

Pchełka radośnie podskakiwała.
Całą rodzinę swą zwołała.
Piesek mocno drapał się.
Pani psa dziwiła się.

Tak licznie pchełki zalęgły się,
Że Nawet wyskakiwały na podłogę.
Pani pieska to zauważyła.
Do kąpieli psa zagoniła.

Pieskowi dokładnie sierść umyła
I wszystkich pcheł się tak pozbyła.
Piesek już nie drapał się,
Szczekał zadowolony 
i podskakiwał w górę. 


niedziela, 7 września 2014

SYSTEM - Dobro Powraca



       Nie wyjaśnione sprawy gnieżdżą się w nas niczym robaki. Jeśli ich nie likwidujemy one się rozmnażają i potęgują swoją silę objawiając się w postaci różnych dolegliwości (ból brzucha, wymioty, biegunka czy bóle głowy) albo pod postacią chorób i to bardzo groźnych jak cukrzyca, nadciśnienie, wrzody żołądka czy refluks. Gdy tak pielęgnujemy te niewyjaśnione sprawy i gniew czy żal do kogoś to sprawiamy ból nie innym tylko sobie samym.

Niektórzy bardzo lubią sterować innymi. Bardzo cieszą się jak ktoś robi dokładnie to co on mu karze. Zaraz, zaraz - nie na tym życie polega żeby inni nam się podporządkowywali. Życie to droga indywidualna, życie to przemierzanie własnej  dżungli szczęścia, radości i spełnienia, ale też niedogodności losu.
Te nieprzyjemne rzeczy które nas spotykają są potrzebne. Mają na celu wzmocnienie nas samych. Sprawiają, że po raz drugi już nie powinniśmy popełniać tego samego błędu. Często jednak je popełniamy i to wielokrotnie. Nie uczymy się na własnych błędach, a chcemy ulepszać życie innych. Sami mamy w swojej głowie mętlik, a pouczamy innych.

Najpierw trzeba naprawić siebie i tylko siebie i na tym, skończyć, bo innych nie zmienimy. Można kogoś naprowadzić, ale się go na siłę nie zmieni. Nikt nie ma takiej mocy by zmienić świat. Można zmienić jedynie własne myślenie i ulepszyć życie swoje!!!

Ten kto próbuje manipulować innymi często jest odrzucany. unikany i z czasem nikt już nie będzie go "odwiedzał". Wypominanie innym swoich zasług wobec nich do niczego nie prowadzi, a uczyni nas dziwnymi. Żadnymi środkami nie sprawimy żeby ktoś na siłę się nam odwdzięczał. To nie tak działa.  
Świetnie przedstawia to filmik, który pozwolę sobie tu zamieścić.




Film ten świetnie pokazuje jak działa "SYSTEM" Dobro Powraca.
My dajemy, a świat nam się odwdzięczy. Często ludzie myślą lokalnie zamiast globalnie. I tu jest błąd. Nie powinniśmy oczekiwać zapłaty od kogoś komu zrobiliśmy przysługę. Powinniśmy wiedzieć, że to do nas wróci prędzej czy później.
Jak wypominamy komuś nasz dobry uczynek. To to już nie jest dobry uczynek tylko manipulacja. Chęć zysku. Skoro ja ci dałem to ty mi w przyszłości też musisz dać.
Owszem jak idziesz do banku i pożyczasz pieniądze to wiadomo, że bank tak będzie myślał, jemu musisz oddać i to z nawiązką.
Jeśli zaś chodzi o życie to nie oczekuj, że jak komuś powiesz że ładnie wygląda to on powie ci to samo, bo musi. Wcale nie musi!!!
Ktoś inny to Ci powie, ktoś od kogo nie będziesz się tego spodziewał. I to będzie szczere i miłe dla ciebie.
Owszem miło jest jak dasz komuś coś i ten ktoś też coś ci da, ale nie nastawiaj się na to, bo się rozczarujesz. Z góry zakładasz, że on musi się odwdzięczyć, a jak tego nie zrobi jesteś zły. Po co?

Niestety nie zrozumie tego człowiek, który uważa życie za ciężkie i ludzi za złych.
Jak ktoś myśli, że każdy chce go oszukać to tak się stanie, bo taka jest jego rzeczywistość.
Tak "zaprojektował" swoje życie.
Będą ciągle przydarzały się mu dziwne złe rzeczy. Wszędzie ludzie będą źli. Wszędzie będą kolejki. Wszędzie ktoś się przyczepi. Taki człowiek ma już takie założenie -
"wszyscy ludzie chcą mnie wykorzystać".

I będą to robić, bo jemu się będzie tak wydawać. Tylko to będzie widział.
Nawet jak stanie się coś miłego czy dobrego on tego nie zauważy. Jest nastawiony na pesymizm i brak wiary w bliźniego.
Źle jest myśleć, że inni postrzegają życie jak my. Grubo się mylisz jeśli tak uważasz. 
Zamiast skupiać się na innych i na ich  życiu, zacznij żyć własnym. Zrób coś dla siebie. Nie gadaj, że życie Cię ominęło, bo raczej ty omijasz wciąż je!!!
Boisz się życia. Wolisz żyć życiem innych. Tak się nie da!! Czekają Cię wieczne rozczarowania. Nikt nigdy nie będzie tobą!!! Zacznij spełniać swoje marzenia, a nie robisz wciąż "dobrze" innym. Tak na serio tego nie robiąc!!! To ty tak myślisz, że dobrze robisz. Inni tego niedocenianą? Zastanów się czy na pewno robisz komuś przysługę, a nie sobie?

Najlepiej się nie wracaj!!! Ludzie bardziej to docenią. Nikt nie lubi jak się nim steruje. To tak na prawdę zubaża każdego człowieka. Robiąc coś za kogoś to sprawiać, że ten drugi nie będzie sam myślał i nie będzie umiał sam żyć.
Pozwól ptaszkowi rozwinąć skrzydła i pozwól by sam poleciał.
Nie poprawiaj go, nie ulepszaj. Okażesz większa miłość dając ptaszkowi wolną rękę.  

Miłość to też wiara w drugiego człowieka.


I tu następny o tej tematyce filmik.


Warto to sobie przemyśleć. Nie chce nikogo urazić, ani pouczać.
Każdy jest odpowiedzialny za swoje życie sam!
Powinniśmy uszanować każdego myślenie, bo każdy jest inny i inaczej widzi świat.

Nie da się przejść drogi życia za kogoś. Każdy przemierza ją sam. Chyba, że jest jakoś ograniczony np. chorobą.

Nie krytykuj, bo krytyka odtrąca i zostaniesz sam!
Chwal i podziwiaj, bo tylko tak przyciągniesz ludzi!
Nie oczekuj, bo się rozczarujesz.
Zauważaj plusy, nie skupiaj się na minusach.
Myśl pozytywnie i ciesz się życiem, bo masz je jedno!!!



środa, 13 sierpnia 2014

Moje Wiersze

Kwiaty

Pachną kwiaty w koło,
Wszystkim jest wesoło.

Róże, bratki i bławatki,
Kuszą wonią wszystkie kwiatki.

Kolory tęczy wszystkie mają
I nas bardzo rozbawiają.

Każdy z nich inny zapach ma,
Lubimy je wszyscy, ty i ja.


Oliwka

Oliwka jest szybka jak rybka.
Jest bardzo mądra i sprytna.
Biega i skacze jak piesek
Raz jest tu
Raz gdzie indziej wiatr ją poniesie.

Urządza przebieranki liczne
Żeby wyglądać zawsze ślicznie. 
Raz jest kwiatuszkiem, raz ślimaczkiem.
Pieskiem, kotkiem, a raz  ptaszkiem.
Wróżką, księżniczką i baleriną
 Jest naszą kochaną dziewczyną.



Wiersz - Zabawy dzieci


Po drabinkach dzieci się wspinały.
Cały ten czas się śmiały.
Radośnie pokrzykiwały
I się wygłupiały.

Wchodziły, schodziły 
I na około biegały.
Wspaniałe pomysły miały.
Czasem płakały.

Na karuzeli się kręciły.
Babki w piaskownicy robiły.
Na huśtawce się bujały.
Za kotkiem ganiały.

Z górki zbiegając się wywalały.
Kamyczki do rączek brały. 
Trochę sobie rzucały. 
Wesoło podskakiwały.

Dzieci zmęczone już były.
Za rączki mamę chwyciły.
Zabawki swoje pozbierały
I do domu wyruszały.

Po schodach ładnie wchodziły. 
Drzwi od domu otworzyły. 
Buty same pościągały.
Do kąpieli się szykowały.

Mama dzieci wykąpała.
Potem wytarła i ubrała.
Kolację jeszcze zrobiła
I do snu ich ułożyła.

Dzieci bardzo się cieszyły,
Że na placu dzisiaj były.
Rano dzieci wcześniej wstały
I na dwór wyjść znów chciały.



Wiersz o Oliwce


Na spacerek poszliśmy dziś, 
A Oliwii zachciało się pić.

Do sklepu nagle pobiegliśmy
I picie zaraz kupiliśmy.

Tak spragniona Oliwka była, 
Że całe picie wnet wypiła.

Potem fajnie się bawiła
I spragniona już nie była.

Do domu wracając się cieszyła, 
Że miło dzień spędziła.

sobota, 21 czerwca 2014

Moja Modlitwa - na dziś

 
Dziękuję Ci Boże za to, że z każdym dniem staję się we wszystkim coraz lepsza.
W byciu Mamą,
W byciu Żoną,
W byciu Córką,
W byciu Koleżanką,
W byciu po prostu Człowiekiem.

Z dnia na dzień staje się lepsza 
w gotowaniu, sprzątaniu, komunikowaniu się.
W pisaniu, w czytaniu, w mówieniu.

Dziękuję Ci Boże za to, że mogę się wciąż 
uczyć i rozwijać.
Dziękuję Ci za szczęście i radość.


poniedziałek, 26 maja 2014

wtorek, 20 maja 2014

Dziękuję


      Tak mnie coś wzięło na dziękczynność.

Dziękuję Ci Dobry Boże za wszystko co mam.
Za wspaniałą rodzinkę, za cudowne i kochane dzieci.
Za wspaniałego i kochanego męża.
Za wiele możliwość jakie mi dajesz.
Za wiarę i ambicję.
Dziękuję Ci Boże, że wciąż nade mną czuwasz.
Dziękuję, że mogę żyć tu i teraz.


Czytajcie sobie to często lub mówcie do siebie. 
Dobrze tak podziękować za wszystko.

Ten kto nie dziękuje ten nie docenia tego co ma i w sumie na koniec zostaje z niczym.
Beznadziejny związek (marudzenie i narzekanie na partnera), niegrzeczne dzieci (wytykanie im błędów non stop), może pijaństwo i nędza? Ogólnie kłopoty na około. 
Mimo wszystko módl się i dziękuj za to co masz. Z czasem dobro przyjdzie. 

Najgorszym błędem, który często ludzie popełniają to narzekanie na swojego partnera. Wytykanie jego błędów i czepianie się o cokolwiek. Wrzaski, krzyki i nie zadowolenie. 
Doceń to co masz!!!
Na pewno jest w tym człowieku coś dobrego za co go kochasz.
Jak go nie kochasz znaczy, że musisz coś postanowić. 

Dobro dajesz - dobro dostajesz!!!

Będę to powtarzać ciągle. 
Opłaca się dawać więcej od siebie. Bóg widzi wszystko i wynagrodzi Cię na pewno.
Nagrodę dostaną Ci jednak, którzy najpierw coś dają.
Żeby wyciągnąć trzeba najpierw włożyć. 

Dobrej nocy i dużo modlitw o lepsze jutro :)


czwartek, 15 maja 2014

Przygnębienie


          Znowu dopada mnie depresja..........

Mam takie uczucie w sobie, że bym się wyrwała z siebie samej. Jakbym się dusiła w swoim ciele. Nie robię prawie nic co lubię robić i co kocham. Czuję, że tonę.......

Wierzę, że stać mnie na coś więcej i ze jestem warta lepszego. Niby wszystko mam, ale czuje niedosyt.
Chodzi pewnie o samorealizację.
To ważne w życiu, by czuć się spełnionym. Chyba każdy ma taki czas, ze szuka swego miejsca na świecie.
Znowu chodzi o karierę zawodową i o szczęście w sferze sukcesu.

Dziś dobrze określiła to koleżanka z pracy, że "ciągle jest to samo".
Dom praca, dom i praca. I tak w kółko.
Czasem się coś udaje, a czasem nie.
Ja bym chciała, żeby się udawało ciągle.
Żeby życie mnie zaskakiwało miłymi doświadczeniami. Owszem te złe też muszą być, ale.........
Pragnę bardzo sukcesu....

Na razie czuję się jakbym była w klatce.

Depresja u mnie przychodzi jak nieoczekiwany i niechciany gość. Przychodzi i jest jakiś czas, a potem odchodzi i znika. Nic jednak się nie zmienia. Niby jest OK, ale tak w rzeczywistości nie jest. Za jakiś czas ten gość znowu mnie dopada.
To tak jakbyś jechał na rowerze. Jedziesz raz z górki raz pod górkę. Zaraz znowu jest z górki, ale wiesz, że za chwile czeka Cię to samo - górka.

Tak jestem niecierpliwa!!!

Tkwię w takiej beznadziei.
Mało rzeczy jest takich co mnie cieszy. Są takie dni, że cieszy mnie wszystko, ale jak mnie już dopadnie ten nieproszony gość to jest lipa.
Próbuję non stop wgryźć się w inne zajęcie jakim jest FM (firma MLM). Coś mi jednak cienko idzie. Tak się rozkręcam i rozkręcam. Oszukuję siebie samą, że robię to  i jest dobrze, ale wcale tak nie jest. Chcę to robić czuję, że to jest moje spełnienie więc czemu tkwię ciągle w miejscu. Boję się spotykać z ludźmi i im polecać produkty. Wymagam od siebie dużo, ale i tak stoję w martwym punkcie. Na około mówię wszystkim, że super FM - działam tam. Jednak wciąż siedzę na etacie, gdzie wcale nie chce być.

Boże pomóż mi  rozwiązać ten problem. Chcę być niezależna finansowo, chce mieć wszystkiego pod dostatkiem żeby móc dzielić się z innymi. Chce pomagać innym. Chcę nieść radość i szczęście. Chce być wesoła i pogodna już zawsze i wszędzie. Pragnę bardzo, żeby ludzie przy mnie zmieniali nastrój na lepszy. Chcę roztaczać dobrą aurę spokoju i szczęścia.


Dziś to tyle moich wywodów rozpaczy.


sobota, 26 kwietnia 2014

Zdrowe życie


              Od paru dni rozmyślam nad tym czy można zabezpieczyć się przed chorobami? czy można żyć zdrowo? W szczęściu i radości, wolnym od stresu i zmagań życia? Być pełnym energii, determinacji, motywacji  i pomysłów?


Takie pytania nękają mnie już jakiś czas. Wciąż boli mnie gardło, a niby nic w nim strasznego się nie dzieje. Taki powracający ból i pieczenie. Zależy co zjem i co wypiję. Żadne tabletki do ssania nie pomagają, i inne środki farmaceutyczne przestają działać, które do tej pory w jakimś stopniu łagodziły ból gardła. Przeszło dalej w dolne partie gardła i objawia się taką jakby gulą, bólem węzłów czy czymś. Sama już nie wiem tym bardziej, że lekarze też zbytnio nie wiedza co to jest. Laryngolog powiedział, że to przez złe odżywianie i skutki chorób przebytych w dzieciństwie. Dowiedziałam się, że nie mogę pić gorącego, ani zimnego z lodówki. Nie jeść zbyt tłusto.

Myślę, że na moje gardło również wpływ ma stres. Takie ciśnięcie od środka. Nie spełnianie pasji i marzeń. Tkwienie w beznadziei. Nie  chodzi mi o życie rodzinne, ale na nie właśnie ta reszta ma wpływ. Chodzi o spełnienie życiowe związane z pracą i samorealizacja. Chodzi o radość z każdej chwili.

Jeszcze coś napisze.
Kiedyś w latach szkolnych miałam też Refluks żołądka.
Co to takiego? Zarzucanie treści żołądka do przełyku.
Czemu to mnie spotkało? Przeżywałam silny stres w szkole przez jedną z moich koleżanek. Chociaż tak w gruncie rzeczy przez samą siebie. Wymyślałam non stop historie co ona może o mnie gadać lub myśleć. I po co? Skończyło się to badaniem endoskopowym i stwierdzeniem przez lekarza refluksu żołądka. Doktor powiedział, że będę mieć to już do końca życia, ale się pomylił, bo się z tego wyleczyłam i nie medycyną konwencjonalną tylko niekonwencjonalną. Poszłam do wróżki, która przepisała mi naturalne ziółka już nie pamiętam dokładnie składu. Jakiś kasztan mi się kojarzy tylko. Brałam to przed jedzeniem i po. I po jakimś czasie ustały dolegliwości. Skończyły się wymioty poranne (jak przy ciąży). Zaczęłam bardziej cieszyć się życiem i więcej modlić. Dużo czytałam książek o podświadomości, jeszcze nie do końca je rozumiejąc. Coraz bardziej rozwijał się mój związek z chłopakiem, który jest moim już teraz mężem. Jesteśmy razem już 13 lat :) 5 lat przed ślubem, a już 8 lat po! Tworzymy wspaniałą rodzinkę wraz z dwójką kochanych dzieci.
Powracając do refluksu. Chcę tu zaznaczyć, że byłam wówczas pod wpływem dużego stresu, ale też źle się odżywiałam i nie uprawiałam sportów. Zakwaszałam swój organizm. A właśnie przez zbyt dużo kwasu w organizmie dopadają nas takie schorzenia jak: wrzody, refluks, nowotwory i inne najgorsze.

Ciekawe jest to, że ostatnio zaczęłam interesować się zakwaszeniem organizmu.
Natrafiłam na różne blogi i teksty w internecie na ten temat.
Co się okazało? zakwaszenie organizmu to główny powód wszelkich chorób i złego samopoczucia.
Czyli mamy wpływ na nasze zdrowie. Trzeba się odpowiednio odżywiać i tyle.
Z tego co wyczytałam najlepiej być wegetarianinem. Dobrze robi nam też woda zasadowa inaczej zwana "wodą żywą".
Jak ją uzyskać?  Można kupić specjalne urządzenia do alkalizowania wody lub stosować kropelki pH, które są tańsze.
Czyli na brak energii nie kawa czy napój energetyczny pomoże tylko zmiana sposobu życia. Ćwiczenia, dieta , zmniejszenie stresu, pasja i radość.

Piszę ten post ze względu na moje dzieci, które ostatnio się rozchorowały. Już dawno nie byliśmy z nimi u lekarza, a tu nagle...
Fakt, że ja mam coś z gardłem i mąż ostatnio podłapał jakieś przeziębienie czy grypę. Kichał i kaszlał to trudno było się nie zarazić. Ale ja się nie zaraziłam tylko dzieci, ciekawe co? Jak to jest, że jedni chorują, a drudzy nie lub bardzo rzadko? Przeanalizujcie swój sposób odżywiania i życia.
Wpadłam na to, że teraz były święta i przecież dzieciaki dostały masę słodyczy.
I tu jest pies pogrzebany! Cukier bardzo zakwasza nasz organizm.
Dlatego były osłabione i maż je zaraził :(
A myślimy, że słodyczami upiększamy pociechom życie. Pewnie w małych ilościach owszem.

Co to jest to zakwaszenie i co powoduje?
Powoduje osłabienie, podatność na infekcje, senność, problemy ze skórą i włosami. Może też być przyczyną zaparć albo biegunek.
W długim zakwaszeniu organizmu prowadzi do groźniejszych chorób jak: alergii, reumatyzmu, artrozy, zapalenia spojówek, grzybic, kamicy żółciowej, astmy, miażdżycy, zapalenia stawów, dny moczanowej, rwy kulszowej, nowotworów, choroby wrzodowej.  

Rak  (nowotwór) to inaczej "rozkład", a jeśli mamy zakwaszony organizm to sprzyjamy żeby się rozprzestrzeniał. Bakterie i pasożyty uwielbiają kwaśne środowisko.

Jaka nazwa w ogóle NOWOTWÓR- moje pierwsze skojarzenie to zrobione coś z niczego. Nowo twór czyli wytworzenie się obcych ciał w organizmie człowieka, które go niszczą. To jest oczywiście moja teoria.

Dlatego uważam, że raka możemy pozbyć się sami. Wprowadzając "zdrowe życie" i odpowiednie odżywianie.
Ja na razie jeszcze żadnej diety nie stosuje przyznaję się bez bicia, ale przymierzam się do RAW FOOD. Opis tej diety poniżej w linku do bloga dziewczyny, która tą dietą pokonała raka!!!


 OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO 
Podaję parę linków dla ciekawych. Może coś dla siebie znajdziecie?

niedziela, 20 kwietnia 2014

Podziękowania


         Dziś trochę wdzięczności.

Dziękuję Ci Boże za wszystko co mam. 
Dziękuje za wspaniałą i zdrową rodzinę.
Dziękuję za piękne chwile, które z nimi spędzam.
Dziękuję za szczęście i Twoją Bożą opiekę.
Dziękuję za radość, którą co dzień mi dajesz.
Dziękuję za motywacje i ambicję.
Dziękuję za rozum i serce jakie mam.
Dzięki nim jestem tu gdzie jestem. Mam wszystko na co zasłużyłam.
Dziękuję Ci Boże za Twoje przewodnictwo.
Dziękuję Ci Boże za cierpliwość i pokorę.
Dziękuję za całe moje życie.



sobota, 19 kwietnia 2014

Święta



            Życzę wszystkim moim czytelnikom i nie tylko Wesołych, miłych, spokojnych, pogodnych i radosnych Świąt Wielkanocnych. 



Wiele osób mówi, że się tych świat tak nie czuje jak Bożonarodzeniowych.  Nie ma choinki i prezentów. Choć z tymi ostatnimi rożnie bywa, niektórzy obdarowują się rożnymi gadżetami.
U nas w rodzinie faktycznie te święta były bardziej skromne jeśli chodzi o prezenty. Na stole zawsze w każde święta było co jeść :) Mama lubi gotować (ja teraz też).
W święta Zawsze jest pretekst do spotkania w gronie bliskich. Tylko żeby to było wspaniałe grono, gdzie wszyscy się szanują i lubią. Jeśli nie różnie może się to skończyć.


 Mi osobiście te święta zawsze kojarzyły się z wiosną. Z kwitnącymi drzewami, z zieloną trawą i kwiatami. Pamiętam, że do kościoła chodziliśmy wtedy w krótkich rękawkach. Było tak ciepło o tej porze roku. Dziewczynki były poubierane w piękne odświętne sukienki. Teraz bywa różnie. Zeszłego roku padało i to chyba nawet śnieg sypał. Jak to wszystko wspominam to czuje radość.

Jako dzieciaki z bratem lubiliśmy lany poniedziałek. Teraz ta tradycja jakoś zanika. Niektórzy nie mają umiaru, albo nie umieją się bawić. Przypominam sobie jak brat magazynował pod schodami, przy wejściu do piwnicy w bloku baniaki i butelki plastikowe pełne wody. To była zabawa :) Zdarzały się jakieś "głąby" co niewinnego przechodnia wracającego z kościoła zlali, że nie zostawili suchej nitki. My jednak bawiliśmy się normalnie. Tak mi się wówczas wydawało. Potem z wiekiem przestałam lubić tą tradycje.

Pamiętam jak się kartki wypisywało świąteczne i wysyłało do rodziny. Teraz większość ludzi wysyła owszem, ale sms`y. :D
Też dobrze, chociaż tyle. 

Święta Wielkanocne są w pewnym stopniu tradycją, a w jakimś innym aspekcie zbliżeniem się do Boga.
To święto przede wszystkim KATOLICKIE. Sama jestem katoliczką, powiedzmy. Tak na serio wierzę w Boga, ale pewne kwestie związane z kosciołemsą dla mnie sprzeczne z moimi przekonaniami. Kłócą się po prostu ze sobą, dlatego do kościoła nie chodzę. Inaczej postrzegam wszystko w koło mnie. Lubię być indywidualistką. Lubię robić po swojemu. Nie cierpię jak się mi coś narzuca. Na przykład, że "muszę" chodzić do kościoła. Po zapytaniu niektórych osób - po co? nie potrafiły mi odpowiedzieć.
 Sama w sobie wiem co dla mnie dobre, a co złe. Nie twierdze, że kościół jest zły. To zależy od nas co nam pasuje. Przecież pełno jest różnych wiar. Ja wolę być odpowiedzialna sama za swój los. Nie lubię jak ktoś dyktuje mi jak mam żyć, co jeść, jak się modlić itd.

Ogólnie do tej instytucji nic nie mam. Nie jestem obrażona. Mam czasami takie myśli, że ślub kościelny bardziej brałam z mężem dla rodziny niż dla siebie i tak samo chrzty. Niby chcemy wychować dzieci w tej wierze, ale sami nie do końca jesteśmy do niej przekonani. Czemu tak piszę, że nie jest mi kościół potrzebny???


Wiele razy w moim i męża życiu działy się cuda i to bez chodzenia do kościoła. Sami się modlimy w domu i nawet po za nim. Jesteśmy szczęśliwi i zdrowi i nasze dzieci są zdrowe. Wszystko co nas spotyka analizujemy i wierzymy, że to przyszło do nas, bo wcześniej myśleliśmy lub zrobiliśmy coś źle lub dobrze. Ciągle nam się szczęści w życiu. Jesteśmy radośni i nie mamy żalów w sercu do nikogo. Umiemy wybaczać i dziękować. Dużo pomagamy innym bez chęci zysku (to jest ważne).
Chcę tu napisać, że każdy z nas ma tą moc w sobie i sami możemy się uzdrowić czy zdobyć coś czego pragniemy.
Złota Zasada mówi, że jeśli jesteś dobry i szczery we wszystkim co robisz to dobro będzie do Ciebie przychodzić często.
Jeśli chowasz i żywisz do kogoś urazę, żal i gniew to spotkają Cie smutne i przykre rzeczy.
Owszem nawet do tych "dobrych" przychodzą dziwne sytuacje, ale wierzę, że one mają nas doprowadzić do czegoś lepszego, że to mas nas tylko wzmocnić i ulepszyć.
Na tym polega życie. Nie żeby "jakoś przeżyć" czy wegetować tylko żeby ŻYĆ!!!
Żyć w pełni, radować się każdym dnie i robić coś co kochamy robić.

Każdy zasługuje na dobro, na miłości szczęście w życiu. Życie mamy jedno wiec po co je marnować na waśnie, niezgodę i żale. Na zmartwienia i biedę.

Naprawdę dobro dajesz, dobro dostajesz. Ta zasada niby prosta, a przez wielu jest niepojęta.
Jak wiele ludzi kręci, mąci i wszystko utrudnia. Tylko komu? Tylko Sobie!!!


"Dobro dajesz, dobro dostajesz". 

Czyli na odwrót "Zło dajesz, zło dostajesz". Nie inaczej :(
Nie kradnij, nie obgaduj, nie kłam itd. Proste zasady żyj i dać żyć innym.




czwartek, 10 kwietnia 2014

Co powinniśmy?




               Pamiętam , że kiedyś miałam nauczycielkę polskiego w szkole średniej, która mówiła jakie gazety powinniśmy czytać i jakie programy oglądać.
Każdy z nas jest inny więc każdego co innego interesuje. Nie będzie nigdy tak, że każdy myśli, mówi, czyta i robi to samo co inny. TAK NIE MOŻE BYĆ! BYŁOBY NUDNO NA ŚWIECIE JAKBYŚMY Byli TACY SAMI.
O. Krzysztof Osuch, SJ Medytacja : O CHWALENIU BOGA

Widać nie każdy to rozumie i o tym wie. Narzuca się nam różne rzeczy myśląc, że się nam pomaga. BŁĄD!

Wszyscy jesteśmy odrębnymi jednostkami, które są sami za siebie odpowiedzialni. Jesteśmy panami własnego losu. Nikt inny nie może na nas wpłynąć. Chyba, że mu na to pozwolimy. Sami tworzymy sobie własna rzeczywistość. Dzieci trzeba prowadzić owszem, ale to są też rozumne istoty, nie są głupie, więc dajmy im myśleć!

Nauczycielka może i chciała dobrze, ale powinna to inaczej powiedzieć. Nie w trybie rozkazującym tylko oznajmiającym.

Słowa, którego nie cierpię jest POWINNAŚ.
Te słowo powoduje u mnie ucisk w żołądku, gdy ktoś je wymawia.
Nie lubiłam nigdy jak ktoś to mówił i nie ważne kto to był. Czy ktoś z rodziny czy ktoś ze znajomych czy obcy.

Powinnaś kojarzy mi się z przymusem i rozkazem. Jestem osobą, która sama lubi decydować o sobie i która musi przemyśleć wszystko zanim coś zrobi. To musi jakby wychodzić ode mnie.
Na przykład jak coś czytam to najpierw mam myśli, że ja tak nie umiem i że jeszcze nie jestem na to coś gotowa (poradniki) na tą przemianę. Bardzo chcę się uczyć i zmieniać na lepsze i non stop to robię, ale jakoś zawsze potrzebuję czasu na to żeby wdrożyć to w życie. Po przeczytaniu książki muszę od niej odpocząć. Czyli nie wdrażam od razu z rozpędu w życie jakiś kwestii, które chce u siebie ulepszyć, a czekam parę dni lub tygodni na samoistną przemianę. To się dzieje samo, bo chce przemiany na lepsze. Myślę sobie i mówię, że chcę zachowywać się w jakiś określony sposób i z dnia na dzień stopniowo to się dzieje. Zmienia się moje życie.
Magiczne słowa to: "Też bym tak chciała", wypowiadane z euforią i szczerze przyczynia się do przyciągnięcia według Prawa Przyciągania do nas pewnych okoliczności i zdarzeń które spowodują przemianę lub zdobycie czegoś wymarzonego.

Pisałam w jednym z postów wcześniej, że byłam kiedyś nieśmiała i cicha. Stałam zawsze gdzieś na uboczu, ale to się zmieniło pod wpływem paru dobrych lektur, które mnie zmieniły.

Ale jedna uwaga!
Ja tej zmiany chciałam. Nie, że ktoś mnie zmieniał, nie. Wiedziałam, że muszę udoskonalić pewne moje cechy lub niektóre nabyć, bo ich nie miałam.
Tu bardzo pomocnym był mi mąż, któremu dziękuje. W jaki sposób on miał na to wpływ?
W niektórych sytuacjach kazał mi działać. Jak gdzieś trzeba było zadzwonić czy pójść.
Kiedyś to bałam się nawet iść do sklepu czy dzwonić do kogoś. Bałam się odezwać w grupie. Żenujące. Dużo jest takich skrępowanych i nieśmiałych osób.

Co jest najważniejsze? Chęć zmiany i ćwiczenia. "Praktyka czyni mistrza".

Więc co POWINNIśMY?
Na pewno spać, jeść, pić..... he he
Powinniśmy być sobą. Powinniśmy spełniać nasze marzenia.
Powinniśmy chcieć się zmieniać, bo w koło nas świat wciąż się zmienia. Jeśli zastygniemy w miejscu to życie nas ominie. Prześpimy je lub zmarnujemy. Życie jest jedno tu w tym ciele na tej planecie w tym czasie. Więc zacznijmy żyć!


sobota, 29 marca 2014

Zwierzątko


           Chodzi mi po głowie ostatnio jakiś pupil domowy.
Oglądałam ostatnio wiele ciekawych filmików odnośnie pozytywnego myślenia i afirmacji. Na jednym takim usłyszałam, że powinniśmy się otaczać rzeczami, które lubimy. Czerpiemy wówczas z nich dobrą energię. Takie rzeczy, przedmioty, zwierzaki czy osoby sprawiają, że jesteśmy szczęśliwsi, pogodniejsi i pełni energii. Nie musi to być zwierze. Wystarczy, że sprawimy sobie np. kwiatka w ulubionym kolorze lub kupimy coś nowego do ubrania. Po robieniu sobie takich prezentów dowartościowujemy się.
        

Nie zawsze jednak tak jest, że możemy sobie na coś pozwolić. Nie mówię tu o pieniądzach tylko o warunkach czy sytuacji życiowej.
Mieszkając z rodzicami jako dziecko miałam mnóstwo różnych zwierzątek. Rybki, chomiki, świnki morskie, psy, papugi i nawet był królik. Było to w różnych okresach czasowych nie na raz wszystkie. Pamiętam, że cieszyłam się wtedy, że je mamy. Było we mnie więcej energii.

Teraz zaczęłam o tym myśleć, ale mąż nie za bardzo chce mieć "dodatkowy obowiązek" (jak on to nazywa) w domu. Co prawda mówi, że on do tego ręki nie przyłoży. Martwi się czy damy rade ogarnąć wszystko, dzieci i jeszcze zwierze. Przecież też pracujemy. Po części ma racje, ale ja czuje że to byłoby dobre dla naszych podświadomości. Mielibyśmy taki punkt relaksu czy oderwania.
Przy okazji dzieci nauczyłyby się odpowiedzialności i też miały by frajdę.

Mam na myśli KRÓLIKA.....
 


Mama sugerowała kotka, bo jej znajomy ma młode kociaki. Nie jestem przekonana do kotów. Nigdy ich nie miałam i mam o nich złe zdanie. Być może wyrobione przez opinie innych. Zwykle krytykujemy coś z czym się nawet nie zetknęliśmy. Wiem jednak, że koty lubią wszędzie włazić i zwalać przedmioty, czyli niszczą.
Ona sama też kota nie chciałaby w domu u siebie. Ma psa.
Jeśli chodzi o psa myślę, że dzieci są za małe (4 i 2 lata). Pies mi się też marzy - LABRADOR, ale to jak będziemy mieli dom.

Mąż wspomniał o żółwiu i legwanie.
Co do pierwszego to może OK.  Tylko  czy to jest zwierzę, które można przytulić i pogłaskać? NIE! To delikatne stworzenie pomimo twardej skorupy. Już wyobrażam sobie jak synek nim rzuca, bo lubi tak robić z różnymi rzeczami. Czemu nie miałby tego zrobić ze zwierzęciem? Czytałam o pielęgnacji żółwia to raczej jest to zwierze do obserwowania, czyli jak rybki niż do "miziania".
Znowuż legwana bałyby się dzieciaki. Mi się zawsze podobał taki zieloniutki :P

Czemu królik?
Kojarzy mi się on z milutkim puszystym futerkiem i żywością. Podobają mi się zwłaszcza te z klapniętymi uszkami :)  słodziutkie.
Kiedyś mięliśmy z rodzicami królicę i była straszna. Mam niemiłe doświadczenia z tym zwierzęciem, ale słyszałam, że samce są spokojniejsze.
Dlatego postanowiłam poczytać o pielęgnacji tego zajęczaka, żeby się przygotować. Jest strachliwy, ale żywy, że tak powiem. Ja lubię żywe zwierzęta. Można z nim pójść nawet na spacerek. Je tylko "zielone", czego na dworze pełno :P Już wyobrażam sobie jak z dziećmi zbieramy mleczyk i koniczynkę dla pupilka :)
Można go przytulić i pogłaskać. Może sobie chodzić po domu sam.

To jeszcze jest w fazie namysłu, ale kto wie???
Może niebawem zawita u nas króliczek?

Czuje, że żyłoby się nam lepiej.


czwartek, 27 marca 2014

Moja Modlitwa


           Dziękuję Ci Boże za wszystko co mam.
Za zdrowe i kochane dzieci.
Za zdrowego i wspaniałego męża.

 Za kochanych i wspaniałych rodziców i teściów.
Dziękuję za swoje zdrowie.
Za pracę. Za mieszkanie i za samochód.

Za doświadczenia życiowe.
Za wszystkich wspaniałych ludzi, których napotkałam w życiu.
Dzięki, którym wiele się nauczyłam.

Jestem wdzięczna za wszystko - DZIĘKUJĘ!

środa, 26 marca 2014

Zagubienie


        Bardzo dawno nie zaglądałam na tego bloga. 
Dziś postanowiłam, że napiszę trochę co myślę.
Myśli kłębią się w mojej głowie jak szalone.

Ostatnio znowu zaczęłam się zamartwiać. Zagubiłam się :(
Tak pisałam o pozytywnym myśleniu. O uśmiechu na twarzy i dawaniu innym dużo z siebie.
Sama robiłam na odwrót.


Przeszłam niedawno na zmniejszony etat i chyba przez to coś się we mnie "zburzyło".
Mój brak pokory i samochwalstwo przeciążyło szale i zemściło się na mnie. 
Jak można nauczyć innych o życiu w dobrobycie, bez zmartwień i problemów jak samemu się je ma?
To jest dla mnie lekcją życia, którą przyjmuję.

Wczoraj obejrzałam sobie na www.YouTube.pl filmik o afirmacjach. Fajnie babka się wypowiada na temat przyciągania zdarzeń, polecam.
Żyjemy w świecie złudzeń i strachu.
Poniżej podaje link do filmiku:
https://www.youtube.com/watch?v=ZaNumCk9ViY

Dopadały mnie wizje, że brakuje nam środków na życie, że jest ciężko, że mnie coś wciąż boli, że mogę mieć wypadek.
Co się stało?
Przyciągnęłam to wszystko czego się bałam.
Miałam wypadek samochodowy. NIE WIADOMO PO CO SPIESZĄC się WJECHAŁAM KOBIECIE W TYŁ AUTA NA ŚWIATŁACH. Na szczęście nic poważnego się nie stało poza paroma siniakami, bólem ręki i złym ogólnym samopoczyciem.
Jechałam wtedy też z dziećmi :(
Dzięki Bogu, że ktoś wymyślił foteliki samochodowe, bo dzięki nim dzieci są całe i zdrowe.
Auto idzie na złom, bo nie opłaca się go naprawiać.
Zwykle mam zwyczaj mówienia sobie "Bóg mnie prowadzi" i wyobrażam sobie, że już dojechałam w miejsce, gdzie chciałam.

Jak widzisz można było tego uniknąć innym myśleniem.

Dlaczego się to stało?
To ma mnie czegoś nauczyć.  
CIERPLIWOŚCI!!!
POKORY I WIARY W SIEBIE, 
i wiary w to, ŻE WSZYSTKO SIĘ UDA. 
Nie wolno sterować podświadomością, ona zrobi to sama lub zrobimy sobie krzywdę w postaci złych okoliczności, które na nas spłyną.

Na pewno muszę to przyjąć, że tak miało być. Sama sobie to wykreowałam.
Nie można skupiać się na rzeczach, których się nie chce. Nie wolno też zazdrościć komuś, obgadywać innych, marudzić, psioczyć, narzekać i się martwić.
Źle działają na nasz umysł też programy, w których jest mnóstwo złej energii, strachu i gniewu (np. seriale kryminalne, seriale o zdradach itp, wiadomości). Można je oglądać, ale "z głową".
Nie wolno myśleć o złych rzeczach i zdarzeniach, bo się je przyciągnie.
Wszystko w koło nas nakręca i zaszczuwa. Media, kościół, szkoły i inne instytucje chcą żebyśmy żyli w strachu, bo mogą dzięki temu nami sterować. Jesteśmy jak ptaki w klatce, które boją się same wyjść i żyć samodzielnie. Wolimy jak ktoś kieruje naszym życiem niż jakbyśmy mieli je wziąć we własne ręce. Musimy Być odpowiedzialni sami za siebie. Zacznijmy żyć!!!