piątek, 3 maja 2013

Okazje


    Czym są OKAZJE?
Według mnie to drobne życiowe dary od losu. Albo inaczej wszelkie udogodnienia, dzięki którym może się nam żyć lepiej i łatwiej.




Okazje zjawiają się na każdym kroku. Wszędzie gdzie się znajdziemy tam one są . Trzeba umieć je złapać i szybko wykorzystać. Tylko, że nie koniecznie je zauważamy. Często ludzie są zamknięci na nowości. Są tak pochłonięci swoim losem, że nie widzą możliwości jakie daje im Bóg. To jest najlepsze, że sami przyciągamy (według prawa przyciągania) wszystko o czym myślimy. Czyli rozwiązania naszych problemów. Lecz nasz umysł jest zamknięty na wszelkie zmiany. Dlatego najpierw  trzeba zmienić swoje nastawienie. Otworzyć się na kreatywność naszego umysłu.
Wiedzieć, że wszystko jest możliwe. "Dla chcącego nic trudnego" .

W moim przypadku było tak.
Wytykałam mężowi, że powinien robić coś więcej. Znaleźć zajęcie, które będzie lubiał i będzie więcej zarabiał. Na przykład chciałam, żeby ubezpieczał ludzi w pewnej znanej firmie. Na początku chciał i nawet poszedł na szkolenie i potem egzamin, który zdał. Ale coś było nie tak i nie czuł się dobrze z tym że musi ludziom coś wciskać czego sam nie akceptuje. Czemu tego nie akceptował? Naczytałam się różnych książek na temat inwestowania pieniędzy, biznesu i w ogóle o wiedzy finansowej. Bardzo spodobała mi się wizja R. Kiyosaki`ego o możliwości wynajmowania mieszkań. O tym, że nie trzeba pracować na etacie, żeby być bogatym.
Polecam książki tego autora.

Oto link do do subdomeny książki "Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec" (opis produktu):
http://bogaty-ojciec-biedny-ojciec.zlotemysli.pl/sukcesmalymikrokami,1/

Jak zaczęłam mężowi nawijać, że według Kiyosakiego inwestowanie długoterminowe jest nieopłacalne to automatycznie on stwierdził, że nie może ludzi namawiać do odkładania pieniędzy. Kłamałby im po prostu. Tak wtedy o tym myśleliśmy. Kto wie może byłby najlepszy w tym fachu. Tego już się nie dowiemy.
Tak na marginesie nie mi oceniać co kto chce robić. Jeśli chcemy odkładać pieniądze i wierzymy, że jest to słuszne róbmy to.
Potem było jeszcze parę razy tak, że to ja wymyślałam czym powinien zajmować się mój mąż. Wreszcie powiedział mi, żebym mu nie mówiła co ma robić. To on powinien sam sobie znaleźć zajęcie. Prawda. Następnie znów coś sugerowałam, a on stwierdził, że go zbytnio naciskam. Powiedział, że sama też powinnam zacząć robić cos więcej a nie tylko on.
Zdarzyło się coś takiego, że zaczęłam intensywnie myśleć (modlić się), co mogłabym robić żeby mieć więcej czasu i pieniędzy. Myślenie trochę czasu mi zajęło. Byłam wtedy konsultantką znanej firmy ze Szwecji, która działa w systemie MLM. Byłam i nie byłam za razem. Nic nie robiłam tylko zamawiałam sobie kosmetyki i trochę rodzinie. Nie zarabiałam na tym prawie wcale. Wpadłam na pomysł, że zajmę się tym tak na serio. Zacznę pokazywać katalogi i polecać produkty. Odezwałam się nawet do byłej znajomej z grupy, żeby mi pomogła. Nawet w pracy prawie zapisałam osobę do grupy. Jednak Bóg chciał dla mnie cegoś innego i lepszego.

Na internecie wcześniej docierały do mnie dwa razy maile o innej firmie tego typu w której byłam. Za pierwszym razem to olałam. Dotarło to do mnie jeszcze wcześniej po urodzeniu córki czyli w 2010 roku. Wówczas miałam zamknięty umysł i pamiętam, że zamiast czymś pożytecznym zajmowałam się pierdołami. grałam sobie w komputer :P

Potem zainteresowałam się inwestowaniem w nieruchomości i zapisałam się na kurs internetowy odnośnie inwestowania. Kurs kończył się możliwością przystąpienia do polskiej firmym typu MLM. Okazało się, że to ta sama firma, na którą trafiłam za pierwszym razem, ale stwierdziłam, że skoro już w takiej jestem (szwedzkiej) nie chcę w to wchodzić. Zresztą wtedy urodziłam synka i byłam zajęta bardziej nim.

Za trzecim razem zapisałam się przez internet na kurs fotografii. Otrzymałam maila, który zatytułowany był intrygująco. Byłam bardzo podekscytowana i pełna wiary, że to coś dobrego. Zaciekawił mnie i odpisałam. Potem nawet nie spodziewałam się, że nadawca maila oddzwoni. Umówiliśmy się z autorem maila na Skype. Po rozmowie zapisałam się do nowego MLM`u. Spodobała mi się wizja i możliwości firmy. Pomyślałam sobie, że jest to właśnie OKAZJA, na którą czekałam. Wiedziałam, że sama to przyciągnęłam. Zawsze chciałam pracować mało za duże pieniądze. Nie koniecznie na etacie. Spotykać się z ludźmi, których lubię. Mieć dużo czasu dla rodziny. Wiedziałam, że są różne sposoby, ale wcześniej byłam za nieśmiała i zbytnio się bałam wszystkiego. Na pewno nie umiałam sprzedawać.
Czemu myślę że to jest DAR? Czytałam niedawno "Prawa Sukcesu" Napoleona Hilla. Polecam oczywiście. Każdy kto chce coś zmienić w swoim życiu i osiągnąć sukces w czym tylko chce, musi to przeczytać:

http://www.zlotemysli.pl/sukcesmalymikrokami,1/prod/6615/prawa-sukcesu-tom-i-i-tom-ii-napoleon-hill.html

Autor pisze tam, że trzeba umieć sprzedawać czyli trzeba być dobrym sprzedawcą, żeby osiągnąć sukces w życiu. Musimy umieć się sprzedać np. na rozmowie kwalifikacyjnej, na randce, w pozyskiwaniu znajomych i przyjaciół.
Chciałam się zmienić i być dobra w sprzedawaniu więc zaczęłam o tym myśleć intensywnie i stało się. Wymodliłam to wszystko. Przyciągnęłam do siebie wszystko czego oczekiwałam.
"Dziękuję Ci Boże za to wszystko".

Ta firma w której się teraz znajduje, daje mi te wszystkie możliwości. Rozwijam się i uczę. Wiadomo nic nie przychodzi od razu. Trzeba czasu, aby coś osiągnąć.
Jeśli jesteście zainteresowani co to za firma i co można w niej osiągnąć zapraszam. Zadzwońcie lub napiszcie, a się umówimy i wszystko wytłumaczę.


Inną ciekawą propozycją jest praca w internecie.
Możliwości są ogromne trzeba tylko poszperać. Fajne jest to, że pracujesz kiedy i ile chcesz. Można siedzieć w domu i zarabiać.
Znalazłam na przykład fajny sposób zarabiania, za co też dziękuję Bogu, w programie partnerskim Wydawnictwa Złotych Myśli.
Wejdź w poniższy baner, a sam/a się przekonasz jakie to proste :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz