Codziennie próbujemy być perfekcyjni. Czasem jednak okazuje się, że polegliśmy na błahej sprawie. Nikt nie jest idealny. I to jest dobre. Przykre sytuacje zdarzają się nam, żeby czegoś nas nauczyć. Im więcej dziwnych i dających w kość sytuacji tym jesteśmy bogatsi w doświadczenia. Jesteśmy twardsi.
Najgorzej sprawy przemilczeć. Nie wyjaśnione sprawy narastają do olbrzymich rozmiarów i już ciężej się je rozwiązuje. Takie zamiatanie pod dywan kłopotów. To jest złe.
Nie wolno też się unosić. Lepiej w spokoju i z cierpliwością porozmawiać. Jeśli problem jest olbrzymi to nie rozwiąże się podczas jednej rozmowy. Trzeba czasu, by rana się zagaiła. Ona i tak na zawsze już tam zostanie, ale podczas drugiego podobnego zajścia będziemy na nią przygotowani. Będziemy umieli się bronić. Podobnie jest jak but nas obciera. Potem jak to miejsce się goi to skóra staje się twardsza i bardziej odporna. Tak samo jest z emocjami. Człowiek zraniony znów się podniesie.
Dziś taka historyjka z córką.
Próbowała wymusić na mnie jakieś posłuszeństwo.
Link do jednego z takich filmików: https://www.youtube.com/watch?v=_u0c5nC8_vI
No i dalej, bo odbiegłam od tematu.
Zaczęłam na nią krzyczeć, żeby nie robiła ze mnie swojej służącej. Powiedziałam, że nie podam jej tym razem chusteczek. Ona w ryk. Ja jeszcze przez chwilę siedziałam przed komputerem i wreszcie nie wyrobiłam i wyszłam. Ona płakała, że chce do mamy - zawsze tak robi. Żeby wzbudzić litość moją. Rola rodzica to jest wyzwanie życiowe. Nigdy nie wiesz jak się masz zachować, żeby uczuć dziecka nie zranić. Ale nie wiem czy wiecie, dzieci sprytnie nami manipulują - oczywiście jeśli się im na to pozwoli. Nie to żebym miała dzieci za potworki, ale potworki czasem z nich wychodzą :P
Każda z mam mnie zrozumie.
Dość!
Jakim sposobem załatwiłam małą niezadowoloną pannę?
Ignorowałam ją. Córka wręcz zgłupiała. Mówiła do mnie, płakała, patrzyła się na mnie, a ja nic. TWARDO! Serce trochę mi się ściskało i już chciałam coś do niej powiedzieć.
Zwykle tak robię za dużo tłumaczę, a ona i tak chyba mnie nie słucha. Potem krzyczę to córka jeszcze bardziej idzie w zaparte. A dziś taki test ignorancji.
Podziałało niewiarygodnie! Stałam w kuchni, ona po jakimś czasie widząc, że ja nie reaguje na nic pobiegła do pokoju i płakała. Nagle zamilkła i przyszła do mnie. I nagle usłyszałam, że chce mnie przeprosić.
UFFFF podziałało! pomyślałam.
Przytuliła się do mnie i przeprosiła. Potem była już bardzo grzeczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz